Nafciarze mocno weszli w ten pojedynek, bo już po kilku minutach gry prowadzili 6:1. Dobry początek nieco uśpił podopiecznych Xaviego Sabate bo im bliżej zakończenie pierwszej części gry, tym przewaga zaczęła maleć. Płocczanie popełniali proste błędy w ofensywie, dzięki czemu przyjezdni zdobywali łatwe bramki w kontratakach. Efekt? Tylko jednobramkowe prowadzenie do przerwy, choć w 23 minucie płocczanie mieli jeszcze pięć bramek zapasu.
Kilka mocnych słów musiało paść w przerwie w szatni Orlen Wisły, bowiem kolejna część meczu przyniosła totalną dominację wicemistrzów Polski. Szczypiorniści Azotów nie mogli poradzić sobie z twardą i aktywną defensywą Nafciarzy, którzy zdobyli pięć bramek z rzędu ponownie wypracowując bezpieczną przewagę.
Dominacji płockiego zespołu nie było końca. Kolejne fantastyczne interwencje w bramce Marcela Jastrzębskiego oraz dobra gra w ofensywnie sprawiły, że z każdą kolejną minutą przewaga rosła, a goście odliczali już minuty do końcowej syreny. Azoty nie potrafiły poradzić sobie z płocką defensywą, która w drugich 30 minutach pozwoliła rywalom rzucić tylko… siedem bramek.
Orlen Wisła Płock – Azoty Puławy 36:21 (15:14)
Komentarze