Nafciarze dobrze rozpoczęli to starcie. Po trafieniu w 7 minucie Philipa Stenmalmna płocczanie prowadzili 4:1. To by było jednak na tyle, na co gospodarze pozwolili naszym szczypiornistom.
Gracze Rafała Białego konsekwentnie realizowali swój plan, bardzo długo grając w ataku pozycyjnym. Płocczanie nie potrafili znaleźć recepty na grę gospodarzy i bardzo często ratowali się faulami, za które byli odsyłani na ławkę kar.
Do szatni obie ekipy schodziły przy stanie 12:12. Drugie 30 minut szczypiorniści Pogoni rozpoczęli od dwóch szybkich bramek. W 34 minucie odpowiedział Zoltan Szita, ale gospodarze byli zdecydowanie bardziej zdeterminowani do zwycięstwa i dorzucili kolejne dwa trafienia, wychodząc na cztery bramki przewagi.
Gracze Orlen Wisły Płock próbowali doganiać rywali, ale gdy dochodzili ich na jedną bramkę, ponownie mnóstwo niedokładności wkradało się w ich szeregi co skrzętnie wykorzystywali gracze Rafała Białego.
Podopieczni Xaviego Sabate wyglądali jakby do Szczecina przyjechali rozegrać kolejny mecz kontrolny, a nie spotkanie ligowe o punkty. Płoccy szczypiorniści nawet ubrani byli w stroje sparingowe.
Porażka na początku sezonu i to z niebyt silnym rywalem może być katastrofalna w skutkach. W bieżącym roku zrezygnowano z fazy play-off, a o tytule mistrza Polski zadecyduje ligowa tabela.
Sandra SPA Pogoń Szczecin – Orlen Wisła Płock 26:24 (12:12)
Komentarze