To był pojedynek na miarę świętej wojny. Mnóstwo spektakularny akcji, walka na parkiecie, cztery czerwone kartki oraz kilkanaście kar dwuminutowych – tak w skrócie można podsumować świętą wojnę.
Spotkanie od pierwszych minut było niezwykle wyrównane i stało na bardzo wysokim poziomie. Do przerwy kielczanie prowadzili jednym trafieniem i wszyscy z niecierpliwością czekali co przyniesie kolejne 30 minut.
Emocje rosły z każdą minutą, choć nie brakowało ich już wcześniej. Po jednym z fauli, szkoleniowiec gospodarzy Talant Dujszebajew dał “popis” przy ławce trenerskiej, rzucając nieparlamentarnymi słowami i wymachując rękami do delegata rozgrywek. Po całym zamieszaniu szkoleniowiec obejrzał czerwoną kartkę i resztę spotkania obejrzał z trybun.
W ostatnich dziesięciu minutach Nafciarze mieli wszystko w swoich rękach. Przy stanie 24:24 gospodarze zgubili piłkę i Wisła mogła wyjść na prowadzenie. Niestety proste rzuty kierowanie w Andyego Wolfa nie były dla niego problemem, o czym świadczyć może jego skuteczność w całym meczu (ok. 40%).
Swoje ponadprzeciętne umiejętności udowodnił po raz kolejny Michał Daszek. Kapitan Orlen Wisły był ostoją zespołu i prawdziwym liderem. Po raz kolejny wystąpił na prawym rozegraniu na którym momentami spisywał się lepiej niż nie jeden rasowy rozgrywający. Daszek całe spotkanie zakończył z dorobkiem 12 trafień.
Komentarze