Od pierwszych minut Nafciarze dobrze czuli się na boisku i zdominowali drużynę gości. Praktycznie przez pół godziny Śląsk cofnięty był na swoją połowę i ograniczał się jedynie do kontrataków.
W 25 minucie po jednej z indywidualnych akcji Rafała Wolskiego piłka znalazła się pod nogami Piotra Tomasika. Boczny obrońca postanowił huknąć zza pola karnego, po drodze futbolówka odbiła się jeszcze od jednego z graczy Śląska i przelobowała interweniującego Szromnika.
Nie wiedzieć dlaczego, po tym trafieniu Nafciarze pozwolili gościom na przejęcie inicjatywy i rolę na boisku się odwróciły. Wisła znacznie się cofnęła, natomiast Śląsk zaczął groźnie atakować.
W 36 minucie swój zespół od utraty bramki uratował Krzysztof Kamiński, który końcami palców wybił z linii bramkowej piłkę po strzale Quintany.
Tuż przed przerwą do bramki gości trafił Kristian Vallo, jednak w momencie podania znajdował się na pozycji spalonej i trafienie nie zostało uznane.
Po zmianie stron mecz nieco przygasł, a często gra toczyła się w środku pola. Wisła nie potrafiła stworzyć zagrożenia pod bramką gości, natomiast Śląsk nie miał z tym problemów.
W 52 minucie indywidulną akcję przeprowadził Waldemar Sobota, piłka trafiła pod nogi Exsposito, który z ostrego konta wpakował piłkę do siatki.
Przez długi czas niewiele działo się przy Łukasiewicza, a gra wyraźnie się wyrównała. Ostateczne słowo należało jednak do wrocławian. W ostatniej minucie doliczonego czasu gry rzut rożny wykonał Krzysztof Mączyński, dośrodkowanie przedłużył Wojciech Golla, a akcje głową zamknął Piasecki zdobywając trafienie na wagę trzech oczek dla Śląska.
Wisła Płock – Śląsk Wrocław 1:2 (1:0)
Komentarze