Lepiej spotkanie rozpoczęli gospodarze, którzy szybko wyszli na prowadzenie dwoma trafieniami. Nafciarze potrzebowali trochę czasu by złapać odpowiedni rytm do którego przyzwyczaili już swoich fanów. Płocczanie rywali dogonili w trzynastej minucie, a kolejne fragmenty meczu toczyły się bramka za bramkę.
Spotkanie było niezwykle wyrównane, choć wizualnie lepiej na parkiecie prezentowali się szczypiorniści Xaviego Sabate. Nie miało to jednak przełożenia na wynik, bowiem po pierwszych trzydziestu minutach mieliśmy remis po 15.
W drugiej połowie w bramce Orlen Wisły dobre interwencje zaczął notować Adam Morawski, a w ofensywie ponownie brylował Michał Daszek. Gospodarze zaczęli się mylić prostych sytuacjach, co skrzętnie wykorzystali płocczanie, którzy w 47 minucie prowadzili 22:19.
Wynik ten rodził się jednak w bólach, ale warto zauważyć, że dobre spotkanie rozgrywali szczypiorniści z Półwyspu Iberyjskiego. Na pięć minut przed końcową syreną gospodarze zmniejszyli różnicę bramkową do dwóch trafień, jednak szybko zdobyte bramki Szity i Daszka sprawiły, że ponownie mieliśmy komfortową przewagę
Jeszcze w ostatnich sekundach meczu wyśmienitą okazję do powiększenia przewagi miał Krzysztof Komarzewski, jednak ten trafił tylko w słupek i wiślacy do Płocka wracają z czterema bramkami zaliczki przed rewanżem.
Sporting Lizbona – Orlen Wisła Płock 25:29 (15:15)
Sporting: Cudić, Skok, Gaspar – Veitia 2, Tavares, Araujo 4, Andriejew 3, Ruesga 2, Doroszczuk, Tavares 5, Rocha 2, Salvador 1, Schonghart 3, Silva, Ribeiro 2, Spruk 1.
Orlen Wisła: Morawski, Homayed – Daszek 8, Stenmalm, Ruiz Sanchez 1, Fernandez, Serdio 2, Susnja 1, Szita 6, Komarzewski, Krajewski 2, Terzić, Toto, Dutra 1, Mihić 3, Mindegia 5.
Komentarze