Obie drużyny potrzebowały kilku minut by złapać odpowiedni rytm, dlatego też po dziewięciu minutach gry mieliśmy skromny wynik 2:3. Zdecydowanie szybciej z zimowego letargu obudzili się Nafciarze, którzy w krótkim odstępie czasowym odjechali gospodarzom na sześć bramek przewagi. Bezpieczne prowadzenie gracze Xaviego Sabate zawdzięczali głównie solidnej defensywie oraz świetnym interwencjom w bramce Adama Morawskiego.
W drugich 30 minutach płocczanie nie forsowali już tempa, jednak od gry wicemistrzów Polski w ofensywie, wymaga się zdecydowanie więcej. Dużo chaosu, niedokładności i zgubionych piłek, pozwoliło gospodarzom zmniejszyć starty z dziewięciu do czterech trafień.
Przez 55 minut na prawym rozegraniu oglądaliśmy nominalnego skrzydłowego Michała Daszka, co może mocno frustrować płockich fanów. Dopiero na ostatnie fragmenty meczu na parkiecie pojawił się Predrag Vejin, a nieobecny w Kaliszu był David Fernandez, którego występy w tym sezonie możemy policzyć na palcach jednej ręki. Sytuacja na prawym rozegraniu może niepokoić, bowiem w najbliższą sobotę Nafciarze zmierzą się z Azotami Puławy, a więc poprzeczka będzie zawieszona już zdecydowanie wyżej. Co więcej – płocki zespół w lutym czeka jeszcze wiele meczów zarówno na ligowych, jak i europejskich boiskach.
Powstaje zatem pytanie – jak długo zdrowie Michałowi Daszkowi pozwoli rozgrywać mecze w pełnym wymiarze czasowym?
Energa MKS Kalisz – ORLEN Wisła Płock 25:29 (11:17)
MKS: Zakreta, Krekora – Krępa 5, Szpera 2, Makowiejew 2, K.Pilitowski 3, Misiejuk 1, M.Pilitowski 4, Kamyszek 1, Wróbel, Kacper Adamski 2, Kamil Adamski, Mateusz Góralski 3, Kus 1, Czerwiński, Drej 1
ORLEN Wisła Płock: Morawski – Krajewski 3, Czapliński 1, Mihić 2, Szita 6, Stenmalm 3, Terzić, Mindegia 2(1k), Ruiz 2, Vejin, Daszek 7, Komarzewski 1, Serdio, Susnja 1, Toto 1
Komentarze