Pomiędzy Dobrzyniem nad Wisłą, a Nową Wsią, czyli kilkanaście kilometrów w dół rzeki od Płocka operowały wczoraj lodołamacze walczące z zatorem lodowym na zbiorniku włocławskim. Pokruszony lód był spławiany przez zaporę we Włocławku. W ciągu dwóch ostatnich dni sześć lodołamaczy pracowało po 10 godzin dziennie, nadal jednak mają do rozbicia krę zalegającą na odcinku kilkudziesięciu kilometrów. Walkę z zagrożeniem powodziowym może dodatkowo skomplikować zapowiadany gwałtowny wzrost temperatury, który spowoduje bardzo szybkie topnienie lodu i wzrost poziomu Wisły oraz jej dopływów i w konsekwencji ryzyko zalania ogromnego terenu w środkowym biegu Wisły. Przed trzema dniami z nieznanych powodów do dymisji podał się pełniący funkcję dyrektora zlewni we Włocławku pracownik spółki Wody Polskie, odpowiedzialny właśnie za akcję łamania lodu na Wiśle. Trudno oczywiście stwierdzić czy decyzja wysokiego rangą pracownika spółki odpowiedzialnej, między innymi, za zapobieganie powodziom, jest spowodowane obawą przed nadchodzącym kataklizmem czy innymi względami, ale z pewnością jest to krok niepokojący.
Komentarze