Nafciarze wybiegli na murawę w specjalnych, białych strojach przygotowanych z okazji akcji „Biała Wstążka – Stop przemocy wobec kobiet”.
Pierwsze minuty meczu były mocno przerywane. Po jednym z rzutów rożnych ucierpieli Łukasz Sekulski i kapitan Lecha Antonio Milić, który musiał opuścić boisko już w 10. minucie. Na pierwsze groźniejsze uderzenia trzeba było poczekać do 17. minuty, gdy próbowali Wiktor Nowak i Dominik Kun. Kilka chwil później Giannis Niarchos był bliski dojścia do centry Quentina Lecoeuche’a.
W 27. minucie sędzia przerwał mecz z powodu zadymienia nad boiskiem. Obie drużyny wróciły po krótkiej przerwie. Pod koniec pierwszej połowy groźnie atakowali goście, lecz strzały Palmy i Rodrigueza nie zagroziły skutecznie bramce Wisły.
Po przerwie Wisła zaczęła od strzału Sekulskiego i akcji Rogelja, jednak w okolicach 55. minuty inicjatywę przejął Lech. Poznaniacy kilkukrotnie meldowali się w polu karnym gospodarzy, lecz Palma, Rodriguez czy Pereira nie potrafili wykorzystać swoich sytuacji. Obrona Wisły, z bardzo aktywnymi Edmundssonem i Marcussem Haglind-Sangre, kilkukrotnie ratowała zespół w kluczowych momentach.
W końcówce to mistrz Polski próbował przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale Nafciarze skutecznie się bronili. Ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów.
„Jeżeli nie przegraliśmy ósmego meczu z rzędu, to ja nie mam zamiaru być smutny i gratuluję swojej drużynie postawy. Dziękuję bardzo kibicom za oprawę i dopingowanie” – podkreślał trener Wisły Mariusz Misiura.
Kolejne spotkanie Wisła Płock rozegra również u siebie, w czwartek o 17:00 zmierzy się w zaległym meczu z Cracovią.
Fot. Wisła Płock S.A.
pd
Komentarze