Od pierwszego gwizdka Legia starała się przejąć inicjatywę, ale poza rzutem rożnym z 4. minuty niewiele z tego wynikało. To Wisła jako pierwsza stworzyła groźną sytuację – w 8. minucie Jime przymierzył z dystansu, jednak świetnie interweniował Kacper Tobiasz. Chwilę później uderzenie Kuna zostało zablokowane, ale w 11. minucie po dośrodkowaniu Jime, Kamiński idealnie znalazł się w polu karnym i głową wpakował piłkę do siatki.
Legia odpowiedziała kilkoma próbami z dystansu, m.in. w wykonaniu Bichakhchyana i Rajovicia, ale defensywa Nafciarzy pozostawała czujna. Blokady, przechwyty, a w razie potrzeby – pewna interwencja Leszczyńskiego. Wisła mogła podwyższyć wynik – swoich szans szukali m.in. Sekulski, Custović i ponownie Jime, jednak brakowało precyzji.
Druga połowa rozpoczęła się od ataków gości. Najpierw próbował Stojanović, potem Kapustka, Reca i Kapuadi, jednak strzały albo były blokowane, albo mijały bramkę. W 65. minucie efektowną próbę z dystansu podjął Dani Pacheco, zauważając wysuniętego Tobiasza – zabrakło jednak celności.
W końcówce meczu przewaga Legii była widoczna, ale nie przekładała się na realne zagrożenie. Ostatnie minuty to desperackie próby gości – m.in. główka Ziółkowskiego i Nsame’a, ale żadna nie zagroziła poważnie bramce Wisły. Leszczyński zachował czyste konto, a trybuny eksplodowały radością po ostatnim gwizdku – trzy punkty zostają w Płocku.
Fot. Wisła Płock
pd
Komentarze